środa, 31 sierpnia 2016

Night in Venice

18 komentarzy :

Ostatnio kupiłam ten piękny lakier z Diamond Cosmetics o numerze 095 Night in Venice i od razu kupiłam również szablony z gwiazdkami, bo takiego motywu w mojej kolekcji brakowało.

Lakier jest zwykłym lakierem, ale kolor to odpowiednik hybrydy Semilaca, ma ten sam numer i nazwę. Najpierw nałożyłam go normalnie, bez żadnej bazy i potrzebował 4 warstw żeby krycie było zadowalające. Natomiast na reszcie paznokci najpierw nałożyłam czarny lakier, a potem dopiero ten i tu wystarczyły 2 warstwy. Czas schnięcia nie jest jakiś długi, choć ja i tak prawie zawsze używam topu Sally Hansen Insta-Dri.


Gwiazdki wykonałam z pomocą szablonu i dwóch holo lakierów od Sophin: fiolet 204 i srebrny 206 (kliknijcie w numerki, aby zobaczyć je na całych paznokciach w makro). Szablony kupiłam w miejscowym sklepie z kosmetykami, za niecałe 6zł. Są zupełnie inne od tych co miałam z BPS, jakby bardziej gumowe, lepiej się trzymają i również lepiej się je zdejmuje. W arkuszu jest 12 okienek.












Mani to zrobiłam specjalnie na spotkanie Trójmiejskich Lakieromaniaczek, które odbyło się w niedzielę. W końcu miałam okazję poznać Martę (www.redrouge.pl/), Paulinę (www.cienistosc.pl/) oraz Kasię (www.about-alland-nothing.pl/). Miło spędziłyśmy czas gadając o lakierach i wielu innych rzeczach :D 


Co sądzicie o tym lakierze?

sobota, 27 sierpnia 2016

Arbuz

15 komentarzy :

Pewnie zauważyliście, że w te wakacje arbuzy na paznokciach są równie popularne co palmy. A palmy na paznokciach już miałam, więc czas na owoce! 

Do zdobienia wykorzystałam neonowe lakiery od Lovely z serii Exotic Color - nr 01 (zielony) i 5 (różowy, który wygląda jak pomarańczowy). Oba lakiery nakładałam na białą bazę zrobioną dwoma warstwami Golden Rose Rich Color nr 76, bo lepiej wtedy wyciągnąć z nich prawdziwą moc. 
Na palcu serdecznym zrobiłam gradient, zainspirowała mnie do zrobienia go Cieniu i jej post o ombre i gradientach. Uświadomiłam sobie wtedy, że naprawdę rzadko je robię, a jest to fajna sprawa.
Pestki namalowałam czarnym Lovely nr 34.

W słońcu, które w końcu zawitało, neony wyglądają obłędnie, widać je z daleka!




A tu kulisy sesji w moim profesjonalnym studiu:
kot jak zawsze pomocny


A Wy miałyście już arbuzy na swoich paznokciach w tym roku?
Lubicie neony?

wtorek, 23 sierpnia 2016

Lekkie jak piórko

12 komentarzy :

Pogoda jest jak najbardziej przeciw robieniu dobrych zdjęć na bloga :( Szaro, buro i ponuro za oknem - no jak zrobić dobre zdjęcia? Także dzisiaj bez szału, ale zdobienie jak najbardziej letnie, dzięki pastelowemu niebieskiemu lakierowi od Bell (nr 07) z dodatkiem piórek z płytki BP-75, odbitych białym lakierem do stempli od BPS.

Na zdjęciach są już trochę starte i trochę przybrudzone, bo zdjęcia są robione w 4 dniu noszenia, gdyż wcześniej nie miałam czasu.







Lubicie takie lekkie zdobienia?

czwartek, 18 sierpnia 2016

Barbie pink

13 komentarzy :

Moje paznokcie stały się totalnie różowe, a to wszystko za sprawą "Barbie: gwiezdna przygoda" - bajki, na którą wybrałam się do kina z Anielką i Rozalią :) Może mam te 19 lat, ale na Barbie nigdy nie jest się za starym! 

Rozalia nawet zażyczyła sobie takie same paznokcie jak moje, Anielka natomiast wybrała kolorowy brokat.


Wzór pochodzi z płytki ND008, którą otrzymałam od Nicole Diary. Ich produkty znajdziecie na Aliexpress oraz na Amazon. Kolor bazowy to Rimmel Rita Ora 270 Sweet Retreat. Wzór odbity lakierem do stempli nr 5 od EdBeauty.




Lubicie róż na paznokciach?

P.S. - zdałam dzisiaj egzamin na prawko!!! (Ale już z innym lakierem na paznokciach haha)

niedziela, 14 sierpnia 2016

Paznokcie w Tatrach

17 komentarzy :

Witajcie po ponad tygodniowej przerwie! 

Postów nie było, bo mnie nie było, nie miałam nic w zapasie, a przez ostatnie dni na moich paznokciach gościł Golden Rose Rich Color nr 110, który pojechał ze mną w góry! Aktualnie paznokcie wyglądają okropnie - pozdzierane, z odrostami, ale kolor jest po prostu magiczny. Kupiłam go z myślą o świętach i choince, ale stwierdziłam, że też idealnie nada się w góry, do lasu, po prostu na łono natury :D


Zdążyłam zrobić mu tylko dwa zdjęcia, ale wynagrodzę Wam to zdjęciami pięknych widoków i krótką opowieścią o moim wyjeździe :)

Na miejscu, czyli w Zakopanem byliśmy w sobotę po południu, ale zmęczeni długą drogą (mieszkam 30km od Gdańska) postanowiliśmy odpocząć, a wieczorem przejść się na Krupówki.

Natomiast w niedzielę wybraliśmy się do Doliny Kościeliskiej. Pogoda była naprawdę piękna i widoki świetne jak na pierwszy dzień. Zobaczyliśmy Jaskinię Mroźną, Smoczą Jamę. Zawędrowaliśmy na Halę Ornak.

Zdjęcia paznokci pochodzą właśnie z tego dnia :)


W poniedziałek wybraliśmy się na Gubałówkę. Wjechaliśmy kolejką linowo-terenową. Było jakieś 30 stopni, słońce, więc podejścia samemu nam się odechciało. Widok z góry był cudowny! Jednakże jak dla mnie było tam za dużo wszystkiego - chodzi mi o stoiska. Dosłownie wszystko i nic, gorzej niż na miejskim bazarze. I zdziwiło mnie to, że na szczycie jest plaża, na szczęście parawanów nie było :D Na dół zjechaliśmy kolejką krzesełkową na Szymoszkowej i stamtąd poszliśmy do Jaskini Dziura w Dolinie ku Dziurze. 



We wtorek podobno miał być ostatni dzień ładnej pogody, więc postanowiliśmy go jak najlepiej wykorzystać i udaliśmy się na Słowację do Słowackiego Raju na Suchą Belę. Trasa po prostu rewelacyjna! Cały czas idzie się korytem strumienia, co jakiś czas są drewniane drabinki, którymi przechodzi się nad głębszą wodą, metalowe stopnie, łańcuchy, pionowe drabiny przy wodospadach. Sam klimat bajeczny!
Stamtąd powędrowaliśmy na Kláštorisko, następnie do Letanovskyego Mlyna i Przełomem Hornadu na parking. I tu kolejna super rzecz, właśnie Przełom Hornadu - naprawdę ekstremalna trasa, gdzie idzie się co chwile metalowymi półkami trzymając się łańcuchów, nad przepaścią i nad rzeką, jakimiś ruchomymi mostami, pełno skał, na które trzeba się wdrapać. Bardzo Wam polecam wybranie się tam!
No a jak dotarliśmy na parking to zaczęło padać!





W środę pogoda się zepsuła :( Lało jak z cebra! Więc wybraliśmy się na Słowację na Oravsky zamek, aby tego deszczu uniknąć. No niestety, chodząc po zamku co chwile trzeba było wychodzić na zewnątrz, aby przejść z jednego pomieszczenia do drugiego. Kurtki przeciwdeszczowe trochę nas ochroniły jednak byliśmy zmarznięci i to bardzo.


W czwartek dalej padało! A rano w Zakopanem były tylko 3 stopnie! I kolejny raz pojechaliśmy na Słowację, tym razem do Jaskini Lodowej. Przed wyjazdem oglądałam zdjęcia w internecie i to było po prostu WOW! Jednak gdy zobaczyłam ile kosztuje pozwolenie na robienie zdjęć w jaskini to uznałam, że obejdę się bez tego, 10 euro to naprawdę dużo, w porównaniu z cenami w Czechach, które nawet po przeliczeniu wynosiły niewiele, a było naprawdę warto. A jak zwiedziłam jaskinię to naprawdę cieszyłam się, że nie wydałam tych pieniędzy na naklejkę. W jaskini prawie nie było lodu. Przewodnik mówił, że to przez te liche zimy w ostatnich latach. Nie było magicznych sopli, a "kałuża" lodu, jak tafla lodowiska na chodniku. Ale sama jaskinia bardzo fajna, i przewodnik był zabawny.

Gdy wróciliśmy do Polski to nawet przestało padać, więc wybraliśmy się jeszcze na spacer do Doliny Chochołowskiej. Chmury i niebo dawały niesamowity efekt!





W piątek wyszło słońce!!! Udaliśmy się na Łysą Polanę, aby stamtąd ruszyć na szlak. Swoje w korku wystaliśmy i pokierowali nas na parking po słowackiej stronie. Ale miejsce było, więc zadowoleni ruszyliśmy w trasę. Tata postanowił pójść na Rysy (które zdobył, a na samym szczycie jakiś chłopak oświadczył się swojej dziewczynie, a także wszedł tam pan w wieku 80 lat!). Natomiast ja z bratem i mamą wybraliśmy się na Dolinę Pięciu Stawów. Droga pod górę trochę ciężka, w porównaniu z tym jaka była w dół - w dół była okropna. Ale dotarliśmy do schroniska na wysokości 1670 m n.p.m. oglądając po drodze wodospad Siklawa. W punkcie docelowym zjadłyśmy z mamą przepyszną szarlotkę i równie dobrą zupę ogórkową :) Trochę odpoczęliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną, inną trasą, tak aby wyjść nad Morskim Okiem. Trasa była ciężka i podziwiam ludzi, którzy szli nią właśnie do schroniska, a nie tak jak my, na dół.









W sobotę rano już wyjeżdżaliśmy. A w domu byliśmy o 1 w nocy dzisiaj :) 
Wyjazd był świetny, mimo iż pogoda trochę pokrzyżowała nasze plany. Ogólnie takie wyjazdy rodzinne mamy co roku w inne miejsce. W Zakopanem wylądowaliśmy drugi raz, z czego poprzednio byliśmy 9 lat temu, czyli miałam wtedy 10 lat! I naprawdę wszystko wyglądało wtedy inaczej :D

A Wy lubicie jeździć w góry czy wolicie morze?